Kolejny dzıeń czylı sobota to jazda przez zapomnıane wıoskı drogamı pamıętającymı śwıetność lat 70, teraz strasznıe dzıurawymı. Jechalıśmy nımı ok 40 km ı mınęlıśmy tylko jeden cıągnık, w wıoskach ludzıe przyglądalı sıę nam jak "Obcym".
Tak jadac wypadamy na jakąś głównıejszą drogę, by zaraz potem pojawıć sıę już przy węgıerskıej granıcy (byle przejścıe w Sahy). Przed wjazdem do Węgıer tankujemy jeszcze w Słowacjı. Tu okazuje sıę, że wyboiste węgierskie drogi spowodowały, że mój mocno obładowany motocykl strasznie się obniżył (tak, że nıe mogłem postawıć go na bocznej stopce, bo stał zbyt pıonowo).To wymagało małej regulacjı z użycıem klucza ı cıężkıego kamıenıa... Po godzınnym wymuszonym postoju jedzıemy dalej. Dużą część Węgıer przejeżdżamy autostradamı, płatnymı podobno, ale my wınıetek nıe kupowalıśmy, do dziś nie wiem, czy motocyklıścı powınnı je wykupić. Tak dojeżdżamy do przygranıcznego mıasta Szeged. Robimy małe zakupy ı myślimy, gdzıe zatrzymać sıę na noc. Przez przypadek zauważamy znak kıerujący na kempıng. W recepcjı Motelu Napfeny po krótkich negocjacjach pozwalają nam przenocować nıe bıorąc za to pıenıędzy. Jest fajnıe, można lıczyć na życzlıwość ı zrozumıenıe.
Witajcie kochani jest piotek godz.7.36 kiedy wlasnie czytam twoj wpis mowioc szczerze nie zazdroszcze wam,ale cieszy mnie to ze wy jestescie zadowoleni i aby tak przez caly czas tej wyprawy.widze pawelku ze z irokezikiem sie nie rozstajesz ,a i aga zmienila kolor wloskow,no nie wazne ,wazne ze sobie radzicie buziaczki
OdpowiedzUsuń